poniedziałek, 23 marca 2015

Morze spokoju, Katja Milay

Historia piękna i wzruszająca. Poruszająca uśpione emocje, pomimo że to literatura młodzieżowa to wiek nie przeszkadza. To jednak jedna z niewielu propozycji, która mnie wciągnęła od pierwszej strony, jedna z niewielu w ogóle książek przez którą zarwałam noc. Czytałam ją do 6 rano, zostało mi 60 stron, które i tak musiałam przekartkować, bo inaczej nie byłoby nadziei na sen. Nie pamiętam kiedy książka mnie tak wciągnęła, wciągnęła i nie chciała puścić. Do tego ta dawka emocji i wylane morze łez.   

To jest piękna historia miłosna, o poszukiwaniu ukojenia, o wybaczaniu i o wielu młodzieńczych problemach, z którymi borykają się bohaterowie. O pozbywaniu się gniewu, pretensji, ale również o odnajdywaniu miejsca dla siebie w tym wielkim, przerażającym świecie. Historia jest pisana zarówno z punktu widzenia Nastji jak i Josha, jedno i drugie przeżywa swoje rozterki, jedno i drugie ma swoje problemy, ale jednak to bohaterka jest bardziej rozbita jednak to ona bardziej jest nieposkładana. Nastya znajduje powoli spokój, odkrywa na nowo siebie, znajduje ukojenie. To wszystko zapewnia jej Josh.
Autorka miała pomysł od początku do końca na fabułę, charaktery bohaterów i co sobie bardzo cenię, nie zrobiła infantylnych bohaterów i nie zrobiła ich zbyt idealnych. Stworzyła ich w 'idealnych proporcjach'  ;) Książka nie opuści Cię po przeczytaniu, zostanie na wiele dni. Osobiście raczej wątpię, żebym o niej szybko zapomniała, a zdarza mi się o książce zapominać już na drugi dzień. Tu wiem, że książka, historia, bohaterowie zostanę na długo ze mną. To jest rewelacyjna powieść, to jest rewelacyjny przykład mistrzowskiej gry na emocjach, to jest książka, którą warto przeczytać. Dla mnie to 5/5 i jest to na pewno odkrycie roku. Cierpliwie czekam na kolejne propozycje Millay, bo mam nadzieję, że na tej jednej książce nie zamierza kończyć dopiero co zaczętej kariery pisarskiej, a szkoda byłaby wielka po takim debiucie.
Katarzyna N. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz