„Mała Zagłada” Anny Janko to książka przede
wszystkim o pacyfikacji wioski Sochy na Zamojszczyźnie, o dzieciach
osieroconych na skutek tej zagłady i o wojnie, ale nie tylko o II wojnie światowej,
ale o wojnie w ogóle, o okrucieństwie. Tematem jest też trauma wojenna, która
zostaje przekazywana z pokolenia na pokolenie. Po przeczytaniu tej książki (a zajęło
mi to niewiele czasu, gdyż jest ona wspaniała w każdym momencie) stwierdzam, że
jest to jedna z najważniejszych dla mnie
lektur na temat II wojny światowej. Czemu jest najważniejsza? Ponieważ autorka
nie pisze tu o taktyce wojennej czy o chronologii wydarzeń, ale o ludziach,
którzy przeżyli straszliwą traumę i muszą/ musieli z tym żyć, bez pomocy ze
strony państwa, bez wsparcia sztabu psychologów itp. Książka zmienia sposób
patrzenia na wojnę jako taką, ponieważ po latach nauki o tym zjawisku ze
szkolnych podręczników człowiek nie zdaje sobie tak do końca sprawy z ludzkiego
nieszczęścia, gdyż wiele rzeczy się w tych szkolnych relacjach pomija. Nie mówi
się o sierotach, których rodzice zostali zabici na ich oczach, o potwornym
głodzie i o tym co człowiek jest w stanie zjeść gdy do jedzenia nie ma tak
naprawdę nic. Nie mówi się też kim był Hitler w sensie bardziej osobistym. No
może przesadzam, może czasem się mówi, ale jednak bardziej skupiamy się na
datach i osobach, które podejmowały w tym czasie kluczowe decyzje. O tych przeczytałam „W małej zagładzie” i
szkoda tylko, że książka ta nie jest w kanonie lektur szkolnych (mam nadzieję,
że kiedyś się w nim znajdzie). Bardzo polecam książkę wszystkim zainteresowanym
tematyką II wojny światowej, młodzieży licealnej oraz zwolennikom dobrej
literatury, ponieważ taką niewątpliwie jest „Mała zagłada”.
Elwira Jóźwiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz